Google będzie walczyć z piractwem za pomocą cenzury

Najpopularniejsza wyszukiwarka świata Google już wkrótce zacznie walczyć z piractwem, miedzy innymi wprowadzając całkowitą cenzurę konkretnych słów w wynikach wyszukiwania.

Dotychczas działania antypirackie nie były skuteczne, ponieważ zamykanie stron oferujących linki do nielegalnych gier, przypominało bitwę z hydrą – na miejsce jednej pojawiały się trzy inne. Teraz jednak w bitwę wymierzoną przeciwko piractwu, pod naciskiem lobby przemysłu medialnego, zaangażowała się najpopularniejsza wyszukiwarka Google.

W nachodzących miesiącach z wyszukiwarki znikną słowa kluczowe w opcji uzupełniania fraz, w taki czy inny sposób nawiązujące do piractwa, a więc jeśli wpiszemy takie słowa jak „torrent” oraz „R4” (popularny kartridż zdejmujący zabezpieczenia z konsolki Nintendo DS), wyszukiwarka nam ich nie uzupełni, tak jak ma to miejsce w przypadku innych słów. Dla przykładu, jeśli obecnie użytkownik wpisze frazę „Justin Bieber MP3„, strona zasugeruje mu „free download” lub „torreent„. Po zmianach takie właśnie sugestie znikną z podpowiedzi pojawiających się po wpisaniu danej frazy.

„Cieszy nas fakt, że Google zaczyna reagować na nasze nawoływanie do większej odpowiedzialności w odniesieniu do treści sprzecznych z prawem” – w wywiadzie dla BBC powiedział rzecznik BPI.

Simon Morrison, przedstawiciel Google zapewnił, że poprawka nie będzie miała żadnego wpływu na pozostałe wyniki wyszukiwania. Jednak firma zamierza przedstawić nowe metody gwarantujące, że strony korzystające z usług Google do hostowania nielegalnej zawartości, zostaną wyłączone z wyników wyszukiwania w ciągu 24 godzin od złożenia wniosku posiadaczy praw autorskich do treści oferowanych przez wspomniane strony.

Morrison przyznał co prawda, że takie modyfikacje wyszukiwarki to bardzo trudny proces, ponieważ należy określić jakie słowa i w jakich kombinacjach muszą zostać z niej usunięte, a wiele wyników wyszukiwania ma różne znaczenia.

Jum Killock z Open Rights Group jest ciekawy w jaki sposób Google zamierza to zrobić, ponieważ sądzi, że może to zaszkodzić legalnie działającym firmom.

„Obawiamy się, że słowa takie jak „torrent” mogą być trudniejsze do wykorzystania w Google. Niestety wielu małych producentów, jak również wytwórni filmowych, wykorzystuje torrenty do legalnej dystrybucji swych materiałów. Nie ma więc powodu, aby stawiać je w gorszej sytuacji niż innych„.

To prawda, wiele firm wykorzystuje torrenta, aby w szybszy sposób rozprowadzać swe pliki, tak czyni m.in. coraz więcej producentów gier, takich jak Blizzard, który poprawki do World of Warcraft rozprowadza właśnie za pośrednictwem systemu P2P. Dlatego wielu firmom takie zmiany najpopularniejszej wyszukiwarki nie przypadną do gustu, ponieważ mogą im zaszkodzić.

Jednocześnie Google podjęło działania zmierzające do zapobiegania wyświetlaniu reklam Google Adsense na stronach z nielegalną zawartością, odcinając w ten sposób ich właścicieli od zarabiania pieniędzy. Oczywiście można się spodziewać, że strony z taką zawartością będą się odwoływać do decyzji zarządu wyszukiwarki i niewykluczone, że skończy się to poważnymi procesami sądowymi.

Czy tego typu działania są na pewno krokiem we właściwym kierunku? Czy też jest to zwyczajna cenzura?


Źródło:
GadżeTech


Dziadó
2010-12-06 14:22:37